this trumpet in my head. backstage

Miałam napisać coś awangardowego, ale jak zwykle skończyło się tylko na zamiarach.
Byłam tak podekscytowana dzisiejszymi zdjęciami, że postanowiłam dopiąć wszystko na ostatni guzik - makijaż, ubranie i miejscówa, jest nawet solidny bakstejdż (wielki ukłon w stronę Oli :- )). Teraz przeglądam efekty współpracy z Sylvie i szalenie mi smutno, że będę mogła zająć się nimi dopiero po środzie - obowiązki wzywają. Ale za parę dni, już za całkiem niedługo, będę mogła wcielić w życie wszystkie pomysły i motywy, które już śnią mi się po nocach. Can't wait!






2 komentarze:

Julita pisze...

szykuj się na ponowne odwiedziny tej 'miejscówy' osiemnastego ;)

alexz pisze...

ok : D